SŁOWO  NA  NIEDZIELĘ   


23 listopada 2025 – Uroczystość
Chrystusa Króla Wszechświata









Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa.







Król to archaiczne słowo. Kojarzy nam się z bajkami albo z lekcją historii, gdy trudno spamiętać skomplikowane koligacje i daty kolejnych bitew. Jezus jest innym Królem. Nie tylko nie zdobywa, ale nie wybawia nawet sam siebie. Przyszedł, aby dać świadectwo prawdzie. Kiedy zmęczeni naszym zakłamaniem pragniemy wreszcie prawdziwego życia, On uwalnia nas od wszelkiej ułudy grzechu. I wtedy jest Królestwo. Trwa, niewidoczne dla reporterów i komentatorów życia politycznego, bo nie jest z tego świata.


Autorytet Chrystusa Króla

Żyjemy w pokoleniu, które przeżywa poważny kryzys autorytetu władzy na wszystkich jej stopniach. Zlekceważono władzę ojca i matki w domu, nauczyciela i profesora. Lekceważy się autorytet dyrektorów w zakładach pracy i autorytet władzy państwowej. Jest to zjawisko powszechne, obejmujące nie tylko nasz naród, lecz świat cały. Władza nie zasługuje na zaufanie. W ślad za tym idzie poważne niebezpieczeństwo. Im bardziej bowiem władza nie zasługuje na zaufanie, tym częściej sięga po przemoc. Nie mogąc panować nad podwładnymi przy pomocy praw i prawdy, sięga po siłę. Droga to niebezpieczna, ponieważ przemoc budzi bunt. Każda władza, która ucieka się do przemocy, musi się liczyć, że wcześniej czy później napotka na bunt. Tak jest w relacji rodziców do dzieci, nauczycieli do uczniów, dyrekcji do pracowników, władzy do narodu. Obchodzimy uroczystość Chrystusa Króla, jedynego Władcy, który doskonale panuje nad sytuacją i nigdy wobec swoich podwładnych nie używa przemocy. Używa siły, by karać, ale nie by zmusić do posłuszeństwa.

Chrystus Król staje przed nami jako podwładny i to niszczony z rozkazu ówczesnej władzy, podwładny ukrzyżowany. Podwładny, który ma rację, ale nie sięga do siły, by jej dowodzić. Przyjmuje klęskę. Chrystus Król wzywa wszystkich, którzy cierpią prześladowanie, by opowiedzieli się po Jego stronie, by pamiętali, że On ma swoje królestwo. Król cierpiących, Król prześladowanych, Król zniewolonych. Jego autorytet jest oparty nie na przemocy, lecz na miłości. Jego królestwo jest mocne mocą miłości.

Drugim następstwem zlekceważenia autorytetu władzy jest jej niesprawiedliwość. Nikt nie szanuje władzy, która nie potrafi dobra nagrodzić sprawiedliwie i równie sprawiedliwie ukarać zła. Jeżeli ta sankcja jest zachwiana, wówczas władza traci autorytet i nikt jej nie będzie szanował. Władza winna stać na straży porządku sprawiedliwości. Jej zadanie polega na pilnowaniu, aby każde dobro było sprawiedliwie nagrodzone, a każde zło było sprawiedliwie ukarane.

Chrystus jest Królem sprawiedliwym. Każdy dobry czyn zostanie przez Niego nagrodzony i każdy nieuczciwy zostanie ukarany. Bóg ma do dyspozycji wieczność. Kara nikogo nie minie, nagroda nikomu nie zostanie zapomniana. Każdy kubek wody podany drugiemu człowiekowi zostanie przez Boga nagrodzony. Każde, nawet najmniejsze kłamstwo, nieodpowiedzialne słowo, każdy gest krzywdy zostanie ukarany. Czy tego chcemy, czy nie chcemy. On, Król wszechświata, ma do dyspozycji wieczność. Autorytet Jego władzy jest niepodważalny. Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze.

Warto w dniu dzisiejszym, skoro zebraliśmy się po to, by skłonić głowę przed naszym Królem, uświadomić sobie, że jesteśmy w tym szczęśliwym położeniu, iż mamy Władcę, którego autorytet nigdy nie zostanie zakwestionowany. Mamy Króla, który potrafił razem z nami cierpieć, który wie, co to ból i niesprawiedliwy wyrok. Nie musi sięgać do przemocy, bo rządzi miłością. Jego autorytet oparty jest na wszechmocnej miłości i na doskonałej sprawiedliwości. Wierność Chrystusowi Królowi rodzi nadzieję, że wszystko, nawet najdrobniejszy gest w naszym życiu posiada głęboki sens. Nic nie zostanie stracone. On bowiem nikogo nie skrzywdzi i On wyciągnie konsekwencje za uczynione zło.

Ks. Edward Staniek


Lud stał i patrzył

Na podstawie informacji, które docierają do nas z różnych stron, wydawać by się mogło, że wciąż coś się dzieje, a ludzie nieustannie manifestują i zabierają głos w ważnych sprawach. W rzeczywistości aktywność obywatelska jest bardzo niewielka. Króluje bierność.

Ludzie wierzący, a przy tym systematycznie biorący udział w praktykach religijnych, są tą częścią społeczeństwa, która jest zdecydowanie bardziej aktywna na różnych polach życia społecznego i chętniej zabiera głos w ważnych sprawach niż tzw. statystyczny Polak. Tym niemniej aktywność ta wcale nie jest imponująca. Według danych różnych ośrodków badań, dotyczy ona zaledwie około 7-10 procent wierzących. Tylu deklaruje przynależność do różnych organizacji, ruchów i stowarzyszeń kościelnych. Ilu rzeczywiście w nich działa, zabiera publicznie głos, reaguje, gdy dzieje się coś niewłaściwego? Bywa z tym bardzo różnie. Na szczęście jednak ludzie świeccy coraz częściej (sami, bez czekania na inicjatywę księdza) zaczynają reagować. Zabierają głos i bronią wartości, które wyznają.

Ewangelia czytana w Uroczystość Chrystusa Króla jest jakimś wyrzutem sumienia dla wszystkich, którzy stoją z boku. Zaczyna się od dramatycznego zdania, które ilustruje tragedię, jaka rozgrywa się na Golgocie właśnie w obliczu ludzkiej bierności, a może nawet obojętności. „Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył". Ewangelista mówi niewiele. Zapisuje zaledwie kilka słów. Bardzo jednak wymownych.

Wpatrując się w lud, który stał i patrzył, trzeba zadawać sobie pytanie o nasze osobiste reakcje na różne wydarzenia. Na pewno nie jesteśmy społeczeństwem obojętnym na ludzkie niedole natury materialnej. Wobec różnych tragedii i w obliczu potrzeb, które pojawiają się w wielu miejscach i przy rozmaitych okazjach, reagujemy żywo i okazujemy się bardzo ofiarni. Gorzej bywa, gdy chodzi o wartości. Zwłaszcza te nasze, chrześcijańskie, mocno zakorzenione w wierze. W imię tzw. tolerancji jesteśmy gotowi zamilknąć, udawać, że nie ma tematu - nie wolno przecież nikogo urazić; każdego trzeba uszanować.

Problem w tym, że milczenie wcale nie musi być oznaką szacunku. Milcząc, można stracić szacunek dla samego siebie. A zamykając usta w obliczu zła i niesprawiedliwości, wziąć na siebie winy innych.

Dariusz Madejczyk

 

Ewangelia ukazuje nam Jezusa na krzyżu jako odrzuconego i wyszydzonego Króla, do którego przecież ktoś jeden odważa się przyznać w takich okolicznościach. Kontrastujący z powszechnym chórem szyderstw głos nawróconego złoczyńcy odzywa się z pokorną prośbą skierowaną do Jezusa o pamięć przy powtórnym Jego przyjściu jako Mesjasza. W zamian za jego heroiczny akt wiary w godność królewską wespół Ukrzyżowanego z iście królewską hojnością Jezus obiecuje „Dobremu Łotrowi” znacznie więcej, niż prosił. To czego oczekiwał on jako Żyd kiedyś na końcu wieków, nastąpi dziś jeszcze. Obietnica Jezusa wyrażona w terminach zrozumiałych dla rozmówcy zgodnie z ówczesnym nauczaniem eschatologicznym rabinów o raju zapewnia mu zbawienie natychmiast po bliskiej już śmierci, bo to znaczą słowa będziesz ze Mną. Jest to swoista pierwsza kanonizacja w dziejach.


Moc łaski Bożej

Żywa księga wieków zostawiła nam historię króla Ryszarda Lwie Serce, który miał niezwykłej wartości diament. Pewnego dnia na klejnocie powstała głęboka rysa. Król zwołał najlepszych specjalistów, aby diamentowi przywrócili dawny blask. Na nic zdały się ich wysiłki. Wreszcie przyjechał szlifierz, geniusz w swoim zawodzie. Z podziwu godną cierpliwością i wrodzonym talentem wyciął z drogocennego kamienia cudowną różę, a był przy tym tak zręczny, że z rysy zrobił łodygę i diament wyglądał jeszcze piękniej niż przedtem.

Dziś, w ostatnią niedzielę roku liturgicznego, oddajemy hołd Jezusowi Chrystusowi, Królowi Wszechświata. „Żyć, to być z Chrystusem; tam, gdzie jest Chrystus, tam jest życie i Królestwo” naucza św. Ambroży. On jest Królem ludzkich serc. Mocą swojej łaski sprawia, że skaza naszego egoizmu, lenistwa, braku roztropności czy dobrej woli stanie się łodygą róży. Jak w życiu łotra, który z krzyża usłyszał Jezusowe zapewnienie: „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”.

Kiedy patrzymy na krzyż – znak naszej wiary – to naszą uwagę przykuwa umieszczony nad głową Jezusa napis: „To jest Król żydowski”. Na te słowa patrzyli członkowie Wysokiej Rady, żołnierze, zgromadzeni ludzie – widziała go Matka Jezusa. Co oznaczają te słowa? W mentalności ludzi tamtych czasów, jak i w rozumieniu Rzymian, Jezus był przywódcą zbuntowanych Żydów, żadnych władzy. Oskarżony Mesjasz wskazuje tu jednak na niezrozumienie ze strony jego oskarżycieli. Królowanie Jezusa nie opiera się bowiem o ziemskie zasady czy przywileje, ale pochodzi z wysoka. Królestwo Jezusa nie jest budowane na ziemskich strukturach i ludzkich układach, lecz na trwałym fundamencie miłości z Ojcem w mocy Ducha Świętego. Królowanie Jezusa nie jest egoistycznym narzucaniem swej woli i władzy, aby jak najbardziej wykorzystać poddanych, lecz jest cierpliwym czekaniem na każdego, kto w swojej wolności i pokorze zbliży się do Niego, aby zaczerpnąć ze zdrojów zbawienia.

Jezus króluje z wysokości krzyża. To, co przez Jego oprawców zostało przewidziane jako kara, poniżenie i upokorzenie staje się znakiem mocy i panowania. Cierpiący i wyszydzony Mesjasz i Wybraniec Boży w akcie swojej całkowitej ofiary Miłości pokazuje moc chwały i majestat zbawczego działania. Obelgi żydowskich przywódców religijnych, żołnierzy i jednego ze złoczyńców, które mają Jezusa upokorzyć w rzeczywistości stają się właściwymi tytułami Jego tożsamości. Bóg ze zła wyprowadza dobro. „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

Nasze codzienne życie ma być nieustannym poddawaniem się królowaniu Jezusa Chrystusa. Dzięki Jego pomocy będzie możliwe wyzwolenie spod władzy własnych grzechów, nieuporządkowanej miłości własnej, ambicji i pożądań. Z wysokości krzyża pragnie On koić nasz ból, opatrywać nasze poranione serca, pocieszać i przytulać do swych zbawczych ran. Bo wartością zdolną uszczęśliwić człowieka nie jest spokojne życie na ziemi, lecz pełnia życia w królestwa Bożym.

Ks. Leszek Smoliński

 

Mamy dostrzec Chrystusa Króla właśnie teraz, pod krzyżem, kiedy wydaje się, że wcale nim nie jest. Spojrzeć oczami łotra, który w pogardzanym, ukrzyżowanym, odartym z ziemskiego majestatu Chrystusie ujrzał najpotężniejszego Króla, który jest przed wszystkim i w którym wszystko ma istnienie.


MYŚL  TYGODNIA




Zaufać Chrystusowi, który za nas umarł i zmartwychwstał,
znaczy słowem i życiem dawać świadectwo nadziei.