SŁOWO  NA  NIEDZIELĘ   


13 lipca 2024 – XV Niedziela Zwykła








Będziesz miłował Pana Boga swego
całym swoim sercem,
całą swoją duszą,
całą swoją mocą
i całym swoim umysłem;
a swego bliźniego jak siebie samego.







Jezus pielgrzym jest w drodze ku Jerozolimie. Zapewne wraz z innymi śpiewa pieśni stopni, zwane też pieśniami wstępowań. Psalmy od 120 do 133, wśród których jest też Psalm De profundis – z otchłani, “Z głębokości wołam do Ciebie Panie, Panie wysłuchaj głosu mego”.

Na tej drodze Jezusowi zadawane są pytania, zapewne także to dotyczące największego, najważniejszego przykazania.

Będziesz miłował, ale nie byle jak, tylko całym sercem, całą duszą, całym umysłem. Będziesz miłował Boga i bliźniego swojego jak siebie samego.

I kolejne pytanie, kto jest moim bliźnim?

Jezus udziela odpowiedzi niezwykłej, którą „ubiera” w przypowieść.

Oto idziemy do Jerozolimy i chcemy spotkać dobrego Samarytanina. Można powiedzieć, że ten, który schodzi z Jerozolimy do Jerycha jest poraniony. Różnica poziomów między Jerychem, a Jerozolimą to 850 m przy odległości około 35 km.

Ten, który wstępuje do świętego miasta musi się natrudzić, ale ten który idzie z Jerozolimy w kierunku Jerycha, symbolizuje tych, którzy staczają się w dół. Ten człowiek, opuszczający święte miasto stacza się i zostaje napadnięty. Obojętnie wobec niego przechodzą ci, którzy też schodzą z Jerozolimy – kapłan i lewita. Oni pracowali cały dzień, są już po służbie i dodatkowo mogliby narazić się na zaciągnięcie nieczystości rytualnej przez kontakt z krwią obcego. Tego bardzo nie chcą, więc przechodzą na drugą stronę.

Także nam potrzeba tego przykładu dobrego Samarytanina, żeby nie być obojętnym, nie bać się wchodzić w relacje z drugim człowiekiem, a nawet dotknąć jego ran i pospieszyć mu z pomocą.

Samarytanin do opatrzenia pobitego używa wina i oliwy. Wino dezynfekuje, oliwa uśmierza ból, te środki Kościół używa przy udzielaniu sakramentów. Wino – Eucharystia, oliwa – chrzest, bierzmowanie, sakrament chorych, sakrament święceń.

Potrzeba nam odczytać znaki. Dwa denary, jak dwa przykazania. Znak gospody – Kościoła, który istotnie w czasie duchowej walki jest jak szpital na linii frontu. Zadanie Kościoła to opatrywanie ran, działanie i odkrywanie Bożej opatrzności, która przychodzi nam z pomocą.

Warto byłoby sobie wyobrazić tę scenę, tę przypowieść, którą Jezus opowiada, by odpowiedzieć przede wszystkim sobie samemu na to pytanie: kto jest moim bliźnim? A drugie pytanie – jaką rolę dzisiaj odgrywam w życiu? Kim jestem, czy kapłanem lub lewitą, który przechodzi obojętnie? Czy człowiekiem, który stacza się w dół, jest napadnięty, zostawiony, opuszczony, zdradzony? Czy mam w sobie odwagę dobrego Samarytanina, który przekracza wiele granic, także tych mentalnych? Świat Żydów i Samarytan to praktycznie świat ognia i wody, wojny w codzienności. Potrzeba nam przekraczać, pokonywać wszelkie mury wrogości i uprzedzeń, by stawać się dobrymi Samarytanami na drogach innych ludzi.

Ks. Wenancjusz Zmuda


Komentarz do pierwszego czytania

Czytane dzisiaj polecenia Mojżesza zobowiązują naród wybrany do powrotu do Pana Boga, do Jego poleceń i postanowień. Czas exodusu, czterdziestoletniej wędrówki po pustyni pokazał, jak słaba jest wierność narodu wybranego wobec Boga, z jaką łatwością odchodzą od Niego, buntują się i sprzeniewierzają. Prawo, o którym dzisiaj jest mowa, jest zobowiązaniem w czasie ciągłym, nie chodzi o jednorazowy powrót człowieka do Boga, ale o stałe powracanie. Wierność człowieka wobec Boga jest osobistą decyzją kolejnych pokoleń, co oznacza, że jeśli nasi rodzice trwali w tej wierności lub nie, to my podejmujemy własną decyzję i podobnie będą tak czyniły następne pokolenia. Zauważmy dwie rzeczy: Mojżesz nakazuje spisanie tych praw, co zapewnia ich trwałość i niezmienność. Druga sprawa dotyczy tego, że zwraca się do całego narodu, ale w mowie używa liczby pojedynczej: ciebie wybrał Pan, ty będziesz słuchał głosu Pana, Boga swego, twój Bóg, polecenie daję tobie. Mówi do konkretnej jednostki, dzisiaj do ciebie i do mnie.

 

Komentarz do drugiego czytania

Kim jest Chrystus? Na to pytanie odpowiada autor Listu do Kolosan. Wcielenie Jezusa pozwoliło człowiekowi ujrzeć Boga. Paweł wyjaśnia starożytnym czytelnikom, że Jezus nie ma początku ani końca, był przed założeniem świata, uczestniczył w stwarzaniu świata. Jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie. Ta część wypowiedzi odnosi się do wiary starożytnego biblijnego Izraela, ale dalsza wypowiedź wyjaśnia rodzącemu się Kościołowi, że Chrystus jest Jego Głową. Chrystus jest także Pełnią objawienia Bożego, jest drogą do pojednania i jest Tym, Który przynosi pokój. To ważne słowa, ponieważ wyjaśniają, że Chrystus i Kościół to jedno. Chcąc okazać miłość Jezusowi, okazujemy ją poprzez Kościół i w Kościele, który On założył. Kościół nie jest doskonały i nie był taki od początku, ale jest święty, świętością swojego Założyciela i jest Jego przysłowiowym oczkiem w głowie. Należymy do Jego Kościoła i przyznajemy, że my też nie jesteśmy doskonali, że można nam tak wiele zarzucić, wytknąć. Ale nie to jest celem Jezusa, by wytykać nam błędy, On wie o nich, ale mimo naszych słabości nadal buduje z nas swój Kościół. Jesteśmy Mu potrzebni w tym dziele z naszymi mocnymi stronami i z tymi słabymi, z którymi zmagamy się ze względu na Niego, ponieważ On jest tego wart.

 

Komentarz do Ewangelii

Czytamy dzisiaj o tym, że jakiś uczony w Prawie zapytał Jezusa o to, co ma czynić, by osiągnąć życie wieczne. Bardzo szlachetne pytanie, ale nieszczere. Wcale nie chodziło temu człowiekowi o to, że naprawdę Jezus był dla Niego autorytetem i wyczekiwał Jego odpowiedzi, by według niej postępować. Czytamy o tym, że zapytał o to, wystawiając Jezusa na próbę. Na czym polegała ta próba? Chodzi o starożytną zasadę publicznej słownej potyczki. Odbywała się ona wobec świadków, w tym wypadku był nim tłum zebrany wokół Jezusa i ci, którzy przyszli wraz z uczonym w Prawie. Ten publiczny pojedynek był wyzwaniem kogoś do odpowiedzi na jakiś temat, a zwycięzcę i przegranego wskazywał tłum. Czytamy o wielu takich potyczkach Jezusa z uczonymi w Piśmie lub faryzeuszami. Jezus zawsze wychodził z nich zwycięsko, co potwierdzają słowa, że tłum był pełen podziwu i uznania dla Jezusa. Czyli On zwyciężał w tych potyczkach. Tak jest i tym razem. Ta prowokacja nie tylko dała zwycięstwo Jezusowi, ale stała się okazją do nauki o tym, kto jest bliźnim Żyda. Żydzi, jak wiemy, za bliźnich uznawali tylko siebie nawzajem i tylko wobec innych Żydów obowiązywało ich przykazanie miłości. A Jezus to zmienił. Postawił za wzór Samarytanina, sąsiadów Izraela, których Żydzi nienawidzili. Piękna jest ta przypowieść, ale jest bardzo trudna do przyjęcia zarówno przez starożytnych Żydów jak i czasem dla nas, współczesnych chrześcijan. Ten Samarytanin pomógł pobitemu Żydowi, co było wielkim heroizmem. Schował urazy, jakie Żydzi i Samarytanie mieli względem siebie, nie rozdrapywał bolesnej przeszłości, miał inny cel, który tak bardzo pochwalił Jezus, a tym celem była właśnie miłość bliźniego, nawet tego, o którym można powiedzieć, że nie zasługiwał na nią. Niech ta historia będzie o nas: kiedy zobaczysz człowieka w potrzebie, schowaj urazy, wzrusz się jego niedolą, podejdź do niego, opatrz jego rany i zaopiekuj się nim. Tak, dla doprecyzowania tego ewangelicznego przesłania, chodzi o pomoc tym, którzy faktycznie jej potrzebują. Chodzi o to, by odizolować się od zwykłych naciągaczy, od wykorzystujących dobroć osób, od tych, którzy wyuczyli się żerowania na ludzkiej dobroci. Ten człowiek w przypowieści Jezusa był faktycznie pobity i umierający, Jezus podkreśli jego położenie, a to oznacza, że nie jest błędem mądre pomaganie, w przeciwieństwie do sytuacji, gdy pomaganie jest wyręczaniem kogoś z obowiązku dbania o siebie.


Wzruszenie Boga

Jedynie Łukasz zna przypowieść o miłosiernym Samarytaninie – mistrzowską Jezusową ilustrację do przykazania miłości bliźniego. Ta historia tak głęboko wryła się w świadomość współczesnego człowieka, że zwrot „miłosierny Samarytanin” jest znany we wszystkich niemal językach świata. W ciekawy sposób Jezus reaguje na pytanie uczonego w Prawie: „Kto jest moim bliźnim?”. Opowiedziawszy swoją przypowieść, Jezus zadaje inne, bardziej podstawowe pytanie: Kto się okazuje bliźnim dla innych? To nie inni mają być rozdzieleni na bliźnich, wobec których ma się zobowiązania i nie-bliźnich, obok których można przejść obojętnie, ale to sam pytający może się okazać bliźnim lub może sam wyłączyć się z tego grona. Dzieje się tak wtedy, jeżeli ktoś pozostaje obojętnym na nędzę innych. Przypowieść Jezusa nabiera szczególnej wyrazistości przez to, że dwaj przechodnie, którzy nie interesują się pobitym, to osoby związane z kultem świątynnym. Jednak żadne z pozoru pobożne uzasadnienia nie są w stanie złagodzić tego dysonansu, który odczuwa każdy słuchający tej przypowieści: słudzy świątyni nie pomogli, pomógł obcy.

Ale na tę niezwykłą przypowieść trzeba spojrzeć jeszcze inaczej. Każdemu, kto uważnie czyta Dobrą Nowinę, od razu rzuca się w oczy to, w jaki sposób opisana zostaje pierwsza reakcja miłosiernego Samarytanina: „wzruszył się głęboko”. To jest dokładnie to samo słowo, które w polskim tłumaczeniu może być oddane jedynie opisowo, a którym ewangeliści charakteryzują reakcję Jezusa, gdy spotykał się z ludzką biedą, z cierpieniem chorych, z zagubieniem całych społeczności, z nieuchronnym dramatem śmierci. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie jest w rzeczywistości przypowieścią o Bogu, który nie przechodzi obojętnie wobec ludzkiej nędzy. Boże wzruszenie prowadzi do zbawczego działania, które może człowieka dogłębnie uzdrowić.

Jeśli więc chcesz być współczesnym Samarytaninem wobec innych, pamiętaj, że sednem tej Jezusowej przypowieści jest pokazanie Bożej reakcji na wszystkie, co w tobie zdeptane przez innych, stracone, przegrane, ale też zniszczone twoim grzechem i bezmyślną obojętnością. Zanim ty pochylisz się nad nędzą innych, pomyśl, że jest Ktoś, kto wcześniej pochylił się z wielkim miłosierdziem nad tobą.

Ks. Marian Machinek MSF


MYŚL  TYGODNIA

Bliźni to ten, wobec którego będziesz sądzony.
Bliźni to ten, dzięki któremu wzrastasz, to podarek miłości Chrystusa.
Bliźni to wysłannik Ojca, dowód miłości Chrystusa.
Bliźni to ten,
przez którego Bóg się wypowiada,
przez którego Bóg wzywa,
przez którego Bóg ubogaca
przez którego Bóg mierzy naszą miłość.

Michel Quoist