|
14 września 2025 – Podwyższenie Krzyża Świętego |
Jesteśmy bezcenni Jezus powiedział do Nikodema: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”. Tak, Bóg daje wszystko, aby nas zbawić. W języku biblijnym, ale chyba też w każdym innym, „syn jednorodzony” oznacza po prostu „wszystko”. Miłujący ojciec bardziej bowiem ceni życie jednorodzonego syna niż własne. Bóg daje więc najwyższą cenę za nasze zbawienie. Dlaczego? Ponieważ jesteśmy dla Niego bezcenni, pomimo naszych grzechów i naszej niewierności. Bóg nie wyrzekł się nas, chociaż my nie raz wyrzekamy się Jego. Ocala nas miłość Boga i tylko ona. Nie zbawią nas żadne nasze wysiłki. Zbawienie można jednak odrzucić, zignorować je i dalej żyć z dala od Boga. Wówczas też Bóg nas nie potępia. Wówczas potępiamy sami siebie. O. Mieczysław Łusiak SJ Komentarz do pierwszego czytania
Boży gniew kieruje się przeciw grzechowi, a postacie węży przypominają o źródle wszystkich grzechów, o ulegnięciu „wężowi” z raju. Dlaczego jednak znakiem ocalenia ma być także wąż? Bóg poleca zrobić jego podobiznę z miedzi, metalu o barwie płomienia. W przeciwieństwie do pełzających w dole żywych „płonących” węży, które niosły śmierć, ten martwy miedziany wąż dawał życie. Trzeba było tylko podnieść wzrok ku górze, w kierunku nieba, z wiarą w słowo Bożej obietnicy. Ufając Bogu spojrzeć na znak pokonanej śmierci, uśmierconego grzechu… Zgodnie z Ewangelią miedziany wąż, umieszczony przez Mojżesza na wysokim palu (być może przymocowany do jakiejś poprzecznej listwy), zapowiada Jezusa zawieszonego na krzyżu. To ostateczny znak ocalenia. Widząc Jezusa na krzyżu, widzimy uśmiercony grzech, którego jad traci moc w ogniu Męki. To ciekawe i ważne, że na określenie Męki Chrystusa tradycyjnie używamy pochodzącego z łaciny słowa „Pasja”, mogącego oznaczać cierpienie, ale także gwałtowną namiętność. Syn Boży przyjął w siebie naszą gorączkę, odchorował nasze ukąszenie złem, płonąc jednocześnie ogniem głębokiej pasji, zamiłowania do człowieka. Bóg Ojciec nie ukarał Go zamiast nas, ale dał Go nam jako lekarstwo, odtrutkę Miłości. Zanurzył Syna w mrok Golgoty jak pochodnię, której niebiański ogień pochłonął ognie piekielne.
Komentarz do drugiego czytania Pełen głębi hymn o uniżeniu i wywyższeniu Chrystusa, o wielkim nurkowaniu Syna Bożego w ludzki upadek, w wyniszczenie spowodowane pychą pierwszych ludzi. Grecki tekst Listu do Filipian mówi dosłownie, że istniejący w swej Boskiej postaci Jezus „nie uznał za rabunek” swojego bycia równym Bogu. Po prostu taki był Jego naturalny stan. On jednak „ogołocił (dosłownie: uczynił pustym) samego siebie”, zrezygnował z tego, czym był i przyjął „postać sługi”.
A ponieważ serca pełne pychy i egoizmu są obumarłe i ciążą w stronę piekła, Jezus zanurkował w śmierć (zadaną w poniżający i makabryczny sposób), oraz w piekło utraty kontaktu z Ojcem („Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”). Wbrew całej rzuconej Mu w twarz nienawiści wytrwał kochając swych morderców, posłuszny zleconej sobie misji Ratownika (przecież to właśnie znaczy słowo „Zbawiciel”). Zaniósł miłość na samo dno jej zaprzeczenia, zszedł ze światłem do królestwa ciemności, odbierając im moc. W rezultacie powraca do nieba jako Zwycięzca i Zdobywca. Na nowo przyjmuje Boskie Imię i panowanie nad światem oraz zaświatami – ale teraz robi to dodatkowo jako Syn Człowieczy, rzecznik ludzi, którzy godzą się być małymi dziećmi, podnoszonymi do Boskiego policzka.
Komentarz do Ewangelii Ten fragment nocnej rozmowy Jezusa z Nikodemem zawiera jeden z najczęściej cytowanych wersetów Nowego Testamentu. Chrystus zwyciężający „grzech świata” na krzyżu zostaje ukazany jako znak i narzędzie ratunku dla wszystkich, którzy będą na Nim polegać. Wiara w biblijnym znaczeniu tego słowa nie sprowadza się do posiadania religijnych przekonań, np. o Boskości Jezusa. Wierzyć jak Abraham i Maryja to dać się pociągnąć, wejść w zaproponowany układ, postawić w życiu na Bożą obietnicę. Wierzyć w Jezusa, podniesionego wysoko jak miedziany wąż Mojżesza, to przyjąć Go jako Ratunek i Przewodnika. Jesteśmy pokąsani przez demony, zatruci jadem grzechu, ale Bóg nie zamierza wydawać wyroku na upadły świat. Daje nam lekarstwo, które Go bardzo drogo kosztowało, ukochanego Syna, Światłość ze Światłości. On przyjął naszą śmierć, żeby nam dać swoje życie. Czy oprzesz się na Nim całkowicie, czy oddasz Mu panowanie nad sobą? Chodzi o Kogoś, kto stworzył cię do szczęścia i rzucił się w paszczę piekła, żeby cię z niego wyrwać… Zasługuje na zaufanie. Znak zwycięstwa Tradycja wskazuje na św. Helenę, matkę Konstantyna Wielkiego, jako na tę, która odnalazła Krzyż Chrystusa. Przypisuje się jej również udział w zbudowaniu dwóch bazylik w Jerozolimie, z których jedna obejmowała Grób Chrystusa, a druga, zbudowana w sąsiedztwie, przyległa do skały Golgoty. Z poświęceniem tych bazylik związano święto odnalezienia Krzyża i obchodzono je 14 września. Dzień ten wybrano, aby zastąpić obchodzone w tym czasie żydowskie Święto Namiotów. Zebrani pielgrzymi, radowali się znalezieniem Krzyża oraz brali udział w tak zwanym podwyższeniu Drzewa Krzyża, polegającym na podnoszeniu go w czterech miejscach świątyni dla adoracji ludu. Obrzęd ten był celebrowany bardzo uroczyście, jak dowiadujemy się ze świadectwa pozostawionego przez Egerię, chrześcijańską pątniczkę, która nawiedziła miejsca święte pod koniec czwartego wieku.
Porucznik Pułku Ułanów Krechowieckich, późniejszy ksiądz Zdzisław Peszkowski, był w 1942 r. w Jerozolimie na Kalwarii, ze swym ordynansem, Antonim Tuniewiczem. Wspomina: „Pokazuję Antosiowi miejsce, w którym stał Krzyż Jezusa. Runął jak długi na posadzkę, wyciągnął ręce na krzyż i zaczął szlochać. Słyszałem słowa wdzięczności, że go ta łaska spotkała, że jest na miejscu, gdzie Chrystus nas zbawił. Dał mi lekcję wiary. Ukląkłem razem z nim i długo dziękowaliśmy za dar odkupienia”. Jezus pokazuje, że „nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje...”. Tę prawdę dobrze zrozumiał i wcielił w swoje życie święty ojciec Rafał Kalinowski, nazywany przez wiernych „męczennikiem konfesjonału”. W czasie, kiedy obojętność religijna prowadząca często do ateizmu stała się „modą”, której uległa znaczna część inteligencji, ojciec Rafał swoim życiem i działalnością wpłynął na odrodzenie życia religijnego i zakonnego na ziemiach polskich. Swoje credo życiowe wyznał w liście do swej siostry: „Bóg się cały nam oddał za nas, jakże więc mam nie poświęcić się Bogu”. Jako uczniowie Boskiego Mistrza mamy nie tylko czcić Krzyż, ale również patrzeć na niego w perspektywie wiecznej chwały, jako na znak zwycięstwa. Bóg, który ofiarował za nas swojego Syna, zaprasza nas również do miłości ofiarnej, do dawania siebie innym, do bycia dla braci. W ten sposób staniemy się głosicielami orędzia Bożej miłości, której szczytem jest Eucharystia, sakramentalna ofiara miłości. Ks. Leszek Smoliński Wywyższony
Tajemnica krzyża rozsadza wszelkie schematy zbudowane na logice winy i kary. Oto bezgrzeszny Syn Boży przyjmuje na siebie wszystkie konsekwencje ludzkich grzechów, uwalniając z nich tych, których powinny one dosięgnąć. Zasłaniając ich sobą samym przed lawiną, którą sami przez swoje grzechy wywołali. Czyni to w jedności z Ojcem w niebie, poruszony – jak Ojciec – ich losem, ich tak głębokim zapętleniem się w grzech, że wszystkie inne drogi wyzwolenia okazały się już niemożliwe. Wyjaśniając Nikodemowi tajemnicę swojego wywyższenia, Jezus wskazuje na starotestamentalną historię ocalenia wędrujących przez pustynię Izraelitów dzięki znakowi miedzianego węża, umieszczonego na palu. Każdy, kto z wiarą spojrzał na ten znak, pozostawał przy życiu, mimo ukąszenia jadowitego węża. Ta historia staje się proroctwem otwierającym drogę do zrozumienia tajemnicy krzyża. Święto Podwyższenia Krzyża to zaproszenie do spojrzenia z wiarą na znak Ukrzyżowanego, do naznaczenia krzyżem swojego ciała, a także myśli, emocji i zamiarów, aby jego wyzwoleńcza moc przeniknęła i ogarnęła całą egzystencję. Ks. Marian Machinek MSF
Krzyż Pański Sonia lubiła jako mała dziewczynka ukrywać się za starą szafą w rogu sypialni. Przesiadywała tam godzinami, odgrywając rolę mamy. Brała ze sobą ubranka dla lalek, garnuszki, w których gotowała obiady, wazonik na kwiatki i drewniany krzyżyk, który wieszała na gwoździu wystającym z szafy. Chowała się tam wtedy, gdy rodzice się kłócili. A kłócili się często, bo ojciec pił. Za szafą był azyl bezpieczeństwa. Niewiele się zmieniło, gdy poszła do szkoły, tyle że musiała wychodzić zza szafy i pocieszać mamę albo prowadzić ojca do sypialni. Słuchał jej jak potulny synek. Umiała go rozebrać i przykryć kocem, jak swoją lalkę szmatkami. Gdy była w liceum, marzyła o chłopaku, który nie będzie pił i nie miałby szans ukryć przed nią żadnych brudnych tajemnic. Nie chciała cierpieć jak mama, która już tylko szlochała i szeptała, że to krzyż Pański. Sonia siadała w ławce przed ołtarzem Ukrzyżowanego i modliła się o dobrego męża.
Czy Jezus prosił Ojca tylko o wiernych apostołów? Kochanka męża była młodsza, i to na tyle, że nie miała szans. Wygarnęła mu wszystko, rzucając na stół wykaz bilingowy, rachunki z Tesco, z których wynikało, że robi zakupy nie tylko do domu, wydruki e-mailowe z intymnymi zwierzeniami. Powiedział, że nie mógł już wytrzymać tego traktowania go, jakby był lalką! Krzyż Pański! Dzieci nic nie wiedziały. Ona wiedziała o dzieciach wszystko, jakie mają sny i co noszą w kieszeniach. Nic jej czujnej intuicji się nie wymknęło. Każdego dnia na Mszy siadała w swojej ławce, która pachnie starą szafą. Kiedyś w nocy obudziła się i poczuła pieczenie wewnątrz dłoni i stóp oraz przenikliwy ból w sercu. Pomyślała, że jest ukrzyżowana, ale psycholog powiedział jej, że to urojenia. Podwoiła wysiłki, by odzyskać męża i nie dopuścić, by synowie ją w czymkolwiek oszukiwali. Wiedziała nawet, co pili w pubie, znała treści wszystkich SMS-ów. Nie wytrzymali tego. Jeden po drugim opuścili ją. Teraz jest sama i codziennie sprząta mieszkanie. Nie może być żadnego brudu. Ostatnio znalazła mały drewniany krzyżyk za szafą, za którą się bawiła w dzieciństwie. Krzyż Pański! O. Augustyn Pelanowski OSPPE MYŚL TYGODNIA Za sprawą Krzyża Chrystusa został pokonany szatan, przezwyciężona śmierć, przekazane życie, przywrócona nadzieja. |